niedziela, 26 grudnia 2010

Wiwisekcja w wydaniu Patricka Senecala

Korzystając ze świąt, w spokoju - na tyle na ile to jest możliwe, gdy się czyta Patricka Senecala - zagłębiłam się lekturze "Prawa talionu", kolejnej powieści tego autora, której polska premiera jest przewidziana na wiosnę.

Myślę, że po wydaniu czterech pozycji tego autora warto się pokusić o kilka uwag na temat jego pisarstwa. Z Senecalem sprawa wygląda mniej więcej tak:
Bez wątpienia można stwierdzić, że kusi go tajemnica, mroczne sprawy, niewyjaśnione i nie do wyjaśnienia. O ile jednak rozpoczął karierę pisząc prawdziwy, straszny horror (Na progu) - z elementami sił nieczystych - to już od drugiej powieści, a tym bardziej trzeciej i czwartej w kolejności(Ulica Wiązów 5150, Pasażer, Alicya) doszedł do wniosku, że najbardziej przerażające historie rodzą się w ludzkich umysłach i zajął się poważnie thrillerem psychologicznym.

Od tamtej pory Patrick Senecal otwiera kolejne mózgi i dokonuje metodycznego rozbioru dziwactw, nieoczekiwanych motywacji, stanów ekstremalnych nigdy nie określając czy jesteśmy już w krainie szaleństwa, czy też mieścimy się w "normie". A żeby jeszcze bardziej uprawdopodobnić swoje postacie, ciągle przesuwa granice.

Wielbiciele mrocznej strony ludzkiej duszy powinni szczególnie docenić to pisarstwo, ponieważ autor jest wymagającym partnerem, i traktuje swojego czytelnika jak jednostkę bardzo inteligentną, której nie trzeba wykładać kawy na ławę, można dopuścić różne interpretacje, podsuwa wiele możliwości, bawi się, puszcza oko. Choć bywa, że to oko jest przekrwione i łypie ponuro.

Ma też zwyczaj przywoływania w kolejnych powieściach miejsc, nazwisk, postaci znanych już z poprzednich książek. Tworzy tym sposobem świat kręgu "wtajemniczonych" nagradzając wierność czytelników błyskiem porozumienia. Czasem to znacznie więcej niż błysk, bo tych czytelników, którzy znają Ulicę Wiązów 5150, a potem wzięli do ręki Alicyę, czeka raczej uderzenie pioruna niż zwykły błysk.

Co do tej wiwisekcji, to czytelnicy powinni być na nią przegotowani w równym stopniu co bohaterowie powieści Senecala, bo autor dłubie nie tylko w mózgach stworzonych przez siebie (zaczerpniętych z życia?) postaci, ale z dużym zainteresowaniem dotyka różnych obszarów naszej wrażliwości, odporności, wyobraźni testując wiedzę o nas samych.