poniedziałek, 7 marca 2011

Kochajmy się jak pies z kotem (fragm4)

LĘKI MĘSKIE, LĘKI KOBIECE

Podchodzi mężczyzna do baru, prosi o piwo i papierosy. Już ma zapalić, gdy zauważa czerwony napis na boku paczki: „Ministerstwo Zdrowia ostrzega: palenie papierosów może powodować impotencję”.
Przerażony wraca do barmana i prosi:
- Czy mogę wymienić na takie, które powodują raka?

Konia z rzędem temu, kto odpowie na pytanie: czy mężczyźni bardziej się boją łysiny czy impotencji? Tymczasem kobiety doskonale wiedzą, że przyczyną łysienia jest testosteron i kto jak kto, ale mężczyzna łysiejący na pewno jest mężczyzną stuprocentowym. Prawie, bo wiemy, że takich nie ma.
Żarty na bok. Męskie lęki mają wiele przyczyn – biologicznych, obyczajowych oraz kulturowych. Od mężczyzn zawsze wymagano, by spisywali się w każdej sytuacji: na polowaniu, na wojnie, w sporcie, w pracy, w sypialni... Wysokie stężenie testosteronu w ich organizmach, o czym już tyle razy była mowa, wcale im sprawy nie ułatwia. To przecież hormon agresji, rywalizacji, seksu, hormon silnie działający – i nie ma od niego ucieczki.
Perspektywa porażki w którejkolwiek z dziedzin życia mężczyzny jest dla niego źródłem silnego stresu. Krytyka, zwłaszcza w połączeniu z ewentualną kompromitacją, porównanie do innych mężczyzn (nie daj Boże lepszych), kompleks małego penisa (często wymyślony albo wynikający z porównania z parametrami aktorów filmów pornograficznych), upływ czasu i spadek sprawności erotycznej, mniejsza atrakcyjność fizyczna – oto zmory mężczyzn.
W dodatku mężczyźni przecież nie płaczą.
I jeszcze jedno potężne wyzwanie dla mężczyzny zdobywcy, a zarazem źródło lęku. Oto widzi atrakcyjną, lecz nieznaną mu kobietę. Sytuacja jest sprzyjająca. Nie narażając się na podejrzenie o gruboskórność może do niej podejść i zagaić rozmowę. Może się uda, kto wie? I wtedy właśnie pojawia się lęk. Wielu mężczyzn widzi oczyma duszy własną porażkę i słyszy własny nieporadny bełkot. Przyznacie, że to może być paraliżujące doznanie. Jeśli więc czuje takie lęki, powinien popracować nad pewnością siebie.

Pewności siebie nie brakuje za to „prawdziwym” mężczyznom. Czy istnieje sport bardziej męski niż piłka nożna? Przypomnijcie sobie, jak się zachowują piłkarze po udanej akcji zwieńczonej piękną bramką: skaczą na siebie nawzajem, tulą się, obcałowują i obściskują oraz klepią po pośladkach. Oni z całą pewnością nie obawiają się podejrzeń o zniewieściałość bądź skłonność do własnej płci, które to lęki gnębią czasem innych bardzo męskich panów.
Ile kobiet wie o tych lękach? Ile zdaje sobie z nich sprawę, ile świadomie wykorzystuje, żeby dopiec i pokazać, że są górą, a ile wie i wykorzystuje tę wiedzę, żeby ułatwić obojgu wspólne życie? To by było najlepsze rozwiązanie. Bądźmy uczciwi: cały świat przyjął do wiadomości – kobiety wywalczyły to sobie – że kobieta ma duszę, jest krucha i wrażliwa, a w dodatku nękana skokami nastrojów z powodu gospodarki hormonalnej organizmu. Chyba najwyższy czas przyznać, że i mężczyźni są poddani silnemu działaniu chemii, że ich również można zranić i nie są istotami pozbawionymi ani wrażliwości, ani duszy.
Czy to by nie rozwiązywało przynajmniej części problemów?
Nie musicie odpowiadać, to jest pytanie retoryczne.

Kobiety, które z rozkoszą robią sobie żarty z męskich lęków, wcale nie są wolne od własnych. Ich obawy rozśmieszają z kolei mężczyzn, bo który z nich myśli na randce o tym, czy na pewno dobrze dobrał kolczyki, czy nie jest zbyt puszysty, a może za bardzo wychudzony? Większość lęków kobiet dotyczy ich wyglądu i akceptacji mężczyzny, na którym im zależy. Skoro się jednak umówił na randkę, to chyba w kwestii podobania się wszystko jest w porządku? Tak, ale ona wczoraj przymierzała taką sukienkę i nie wiadomo, czy to przez oświetlenie w sklepie, ale uznała, że wygląda na zmęczoną i tak jakoś w ogóle niezbyt dobrze.
Kobieta musi się czuć bezpiecznie, bez tego trudno jej o udaną randkę, więc nie lekceważcie, panowie, tych drobiazgów. I tak samo jak mężczyzna, a może nawet bardziej, boi się upływu czasu, obawia się, że nie jest już tak atrakcyjna jak kiedyś, że inne są od niej ładniejsze, szczuplejsze, młodsze...
Trzeba przyznać, że odkąd na okładkach kolorowych czasopism zaczęły pojawiać się panie po korekcie komputerowej, bez jednej zmarszczki, o idealnych wymiarach (również poprawionych w Photoshopie), zupełnie nieprawdziwe, ale jednak poruszające wyobraźnię przynajmniej części mężczyzn, lęki u mniej odpornych pań są zdecydowanie silniejsze. No i ta powszechnie dostępna chirurgia plastyczna. Zmienić nos? Powiększyć biust? Wygładzić twarz?
Tymczasem przed pierwszą randką ona pół dnia zastanawia się, co na siebie włożyć, gdy on myśli tylko o tym, co też ona ma pod spodem.

2 komentarze:

  1. Dlatego lepiej nie opuszczać mieszkania, zażywać dużo bromu, brać często chłodny prysznic - człowiek będzie miał mniej stresów jeśli zamiast na randkę wybierze się na seans M jak Miłość przed telewizorem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewykluczone, ale coś mi mówi, że brazylijskie telenowele w kaszubskiej wersji językowej dają większego kopa :)

    OdpowiedzUsuń