piątek, 29 stycznia 2010

Rozumienie prawa

Najstarszy chiński zbiór praw to Kodeks Tangów i komentarze do niego, zawarte w Tanglü shuyi, których ostatnie wydanie ukazało się w 653 r.

"Stopień wagi przestępstw i odpowiadające im kary są bardzo dokładnie wyszczególnione. Wszystkie rodzaje wykroczeń zostały skrupulatnie zdefiniowane w zależności od okoliczności, w jakich je popełniono. Nie znajdziemy tam, inaczej niż w naszych kodeksach, dwóch lub trzech podstawowych klasyfikacji zabójstw, lecz mnóstwo konkretnych sytuacji, w których dochodzi do zranienia lub zabójstwa. Może się zdarzyć, że człowiek poniesie śmierć w sposób całkowicie przypadkowy, podczas gry bądź bijatyki i w takim przypadku ważne jest ustalenie, czy zabito go gołymi rękami, czy przy użyciu dowolnego przedmiotu lub broni; czy dopuszczono się spisku albo planowano morderstwo. Jeśli natomiast zabójstwa dokonano przy okazji innego przestępstwa, kodeks określa, do jakiego rodzaju zabójstwa należy zaliczyć konkretny przypadek i jaką w związku z tym należy zastosować karę. Ten sam formalizm pojawia się w klasyfikacji różnych rodzajów uszkodzenia ciała. Rana zwykła (o ranie mówimy wtedy, gdy widać krew), włosy wyrwane z powierzchni skóry większej niż jeden cal kwadratowy, krew płynąca z oczu i uszu, plucie krwią na skutek obrażeń wewnętrznych, złamanie zęba lub dwóch i więcej zębów, połamanie kości itd. Gradacja kary zależy od powagi uszkodzeń ciała, a metoda określania ich stopnia przypomina zawarty w Leges Barbarorum system taryf stosowany w przypadku odniesienia ran.
Ogólnie rzecz ujmując, Kodeks Tangów bierze pod uwagę obiektywne skutki złamania prawa. Wskazuje na to praktyka obserwacji ofiary, która odniosła rany (w Kodeksie nosi ona nazwę bao gu). Jeśli ofiara umrze przed lub po określonym terminie, którego długość waha się między 10 a 50 dniami, w zależności od tego, czy poszkodowany doznał uszkodzeń ciała zadanych gołymi rękami, za pomocą jakiegokolwiek przedmiotu lub broni, czy został poparzony ogniem lub wrzątkiem – wówczas wysuwa się albo nie zarzut zabójstwa. Inny, równie typowy przykład: kto dostarcza więźniowi broń lub inny przedmiot, który mógłby mu pomóc w ucieczce bądź popełnieniu samobójstwa, podlega karze stu razów bambusem; jeśli więzień zdoła zbiec i zrani siebie lub inną osobę, karę zwiększa się o jeden stopień, natomiast jeśli popełni samobójstwo lub zabije inną osobę – o trzy stopnie.(...)
W zależności od tego, czy winny miał status niższy bądź wyższy od ofiary, kara była automatycznie zwiększana lub zmniejszana, a zdarzała się nawet zmiana kwalifikacji czynu. Zamiast osobowości winnego brano pod uwagę jego pozycję w rodzinie i społeczeństwie.

W kodeksie widać troskę o karanie wszelkiego rodzaju zaniedbań i przeciwdziałanie naruszeniom prawa. Ten rodzaj troski o zapobieganie przestępstwom wydaje się charakterystyczny dla starożytnego prawa chińskiego, w przeciwieństwie do innych systemów prawnych, które większą wagę przywiązywały do sankcji i zadośćuczynienia za zbrodnie oraz przestępstwa. To ta troska tłumaczyła pewne przypadki ponoszenia odpowiedzialności za wmieszanie w sprawę (lianzuo), których w żadnym razie nie należy mylić z odpowiedzialnością zbiorową osób bliskich (yuanzuo) w przypadku ohydnych zbrodni (I, 37). Te dwa rodzaje współodpowiedzialności, noszące zresztą inne nazwy, pochodzą z różnych okresów historycznych. Odpowiedzialność rodzinna za budzące odrazę zbrodnie, ujęta we wszystkich spisach starożytnego prawa, wywodzi się z zamierzchłych czasów, natomiast odpowiedzialność osoby wmieszanej w sprawę pojawiła się znacznie później. Współodpowiedzialność sąsiedzka była tworem prawniczym przypisywanym Shang Yangowi , odpowiedzialność zbiorowa zaś, zdaniem Dai Yanhui , pochodzi z epoki dynastii Jin, czyli z III–IV w. n.e. Obie noszą nazwy lianzuo lub gongzuo. Pierwsza odnosi się do ogółu rodzin wyznaczonych administracyjnie jako grupa sąsiedzka w przypadku, gdy przestępstwo popełnione w ramach tej grupy nie zostało ujawnione (IV, 12, 1). Druga dotyczy powiązań w ramach członków jednej służby urzędniczej. Na mocy tych powiązań, w razie popełnienia błędu na dowolnym szczeblu administracji, główna odpowiedzialność spada na kierownika biura, podczas gdy odpowiedzialność jego kolegów maleje wraz z coraz niższym stopniem zajmowanym w hierarchii urzędniczej. Jeśli jednak jeden z członków danego urzędu w porę zauważy popełniony błąd, oszczędzi kary sobie i kolegom (II, 23). Istniały bardziej osobliwe przypadki lianzuo: małżonka lub konkubina, której kochanek zabije męża, podlega tej samej karze, co kochanek, nawet jeśli nie była świadoma jego zbrodniczych zamiarów (III, 44, 10–12); jeśli jeden z członków rodziny o niższym statusie skradnie dobra rodzinne przy pomocy osoby trzeciej, a ta osoba zrani kogoś lub zabije, podlega on tej samej karze, co sprawca ran lub zabójstwa (III, 69, 7)."

Tak dawno temu, a niektóre pomysły brzmią całkiem znajomo.

3 komentarze:

  1. Właśnie...kiedyś dawno, dawno nie było niczego oprócz prawa silniejszego - kto miał większą maczugę, miał rację i nikt z tym nie zamierzał dyskutować. Później pojawiały się logiczne systemy prawne, które dawały się racjonalnie wytłumaczyć, uzasadnić i były w jakimś stopniu skuteczne. A później...zaczęło się poprawianie, aktualizowanie, pojawili się prawnicy, adwokaci, korporacje...i z czegoś co miało "ręce i nogi" powstało CUŚ przy czym nawet zasada większej maczugi wydaje się dużo bardziej przyjazna wobec ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej makabryczne jest dla mnie prawo asyryjskie, ponieważ było niesłychanie represyjne wobec kobiet.
    Są w nim takie "perełki" jak np. kara dla prostytutki czy niewolnicy za noszenie zasłony na twarzy (miały mieć odkryte lica, nie wiem dlaczego trzeba to było regulować aż takimi przepisami, może żeby się nie podszywały pod "uczciwe" kobiety").
    Otóż karą było 50 batów i wylanie asfaltu (!) na twarz.
    W Polsce ten zapis nie mógłby wejść w życie z dwóch powodów:
    - każda kobitka letkich i cięższych obyczajów chce być jak najbardziej widoczna,
    - mamy notoryczne braki w asfalcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele pomysłów brzmi znajomo:)))A kobiety, jak widać, zawsze miały przechlapane.

    OdpowiedzUsuń