piątek, 29 kwietnia 2011

Purpurowy cień (3)

PENCLOCKE

Jimmy Novak otworzył oko. Wokół niego panowały całkowite ciemności. Czuł się lekko, jego ciało unosiło się na powierzchni letniej wody. Powoli poruszył ramionami i nogami, jego mięśnie były rozluźnione, serce biło normalnie. Jedyny ból, jaki odczuwał, umościł się w centrum splotu słonecznego.
Aia, pomyślał.
Novak naprężył ciało, by zmienić pozycję w wodzie. Stopami natrafił na grunt. Stanął pewnie, góra jego ciała wystawała powyżej linii, jak mu się zdawało, wody.
- Aia? – szepnął.
Gdzie był? Co się wydarzyło, po tym jak zanurkował w rzece Test?
Novak poruszał się w ciemnościach. Zrobił trzy kroki i jego uda dotknęły czegoś twardego. Pomacał dłonią. Wydawało mu się, że dotyka drewna, że to zarys jakiejś platformy. Nacisnął, ale nic się nie poruszyło, Jimmy podciągnął się na pomost, wolno rozprostował długie ciało. Jego głowa otarła się o sufit. Przypuszczał, że się znajduje w piwnicy.
Miał zamiar zbadać przestrzeń, w której się znalazł, ale ból w splocie słonecznym przykuwał go do miejsca. Wrażenie było inne niż przy fizycznej ranie, to był ból moralny zlokalizowany w miejscu, do którego je przesłał, ból spowodowany rozłąką z Aią i Turą.
Novak skupił całą swoją energię na tym, by odizolować i uśpić chwilowo ten ból. Głęboko wdychał i wydychał powietrze, dobre dziesięć razy, aż wreszcie ucisk w splocie słonecznym zaczął słabnąć. Nie zdoła go całkiem pokonać, dopóki nie odnajdzie dwóch najważniejszych osób w swoim życiu. Teraz jednak przynajmniej nad nim panował.
Jimmy ruszył po omacku przed siebie. Jego bose stopy trafiły na wzniesienie, potem na kolejne. Palcami stóp omiótł powierzchnię pomostu od lewej do prawej strony, by sprawdzić szerokość tego, co mu się zdawało być bardzo wąskimi schodami. Tylko jedna osoba mogła na nich stanąć. Novak zaczął się wspinać po schodach. Jego ręce dotykały ścian po obu stronach, ścian z desek przybitych gwoździami.
Po dobrej minucie dotarł do drzwi. Znalazł klamkę, nie mógł jej jednak otworzyć. Rozważał możliwe hipotezy: w ciemnościach, bez narzędzi, próba rozebrania zamka, jeśli taki w ogóle istniał, byłaby absurdem. Mógł kopnąć w drzwi w nadziei, że się otworzą. Jednak wtedy jego wejście nie należałoby do najdyskretniejszych, on zaś nie miał pojęcia, co się znajduje po drugiej stronie.
Wybierając ostrożność Novak przyłożył ucho do drzwi i zastukał trzy razy. Odczekał kilka sekund. Panowała martwa cisza. Zastukał raz jeszcze z nieco większą siłą, ale i ta próba spotkała się z brakiem reakcji. Jimmy nie potrafił czekać bezczynnie, zszedł więc kilka stopni, mocno zaparł się o ścianę i wymierzył solidnego kopniaka. Drzwi stawiały opór i musiał się przymierzyć jeszcze kilka razy, zanim wreszcie ustąpiły.
Po drugiej stronie panowały równie głębokie ciemności. Przez dobrą chwilę Novak stał nieruchomo nadstawiając ucha na najmniejszy dźwięk, który mógł być wskazówką. Ale niczego nie słyszał. Ruszył przed siebie, tym razem korytarzem niewiele szerszym niż schody. Wreszcie dostrzegł w mroku zarys kształtu. Na końcu korytarza zwisał materiał, a przez jego brzegi przesączało się słabe światło. Podszedł do zasłony i odchylił tylko tyle, żeby zobaczyć, co się dzieje po drugiej stronie.
Stojąc na lekko rozstawionych nogach z ramionami wzniesionymi nieco do góry, wysoka kobieta o krótkich blond włosach patrzyła z przerażeniem na zasłonę. W prawym ręku trzymała kandelabr. Przedmiot musiał być ciężki dla jej kruchej dłoni. Z pewnością usłyszała hałas, jaki spowodowało wyważenie drzwi.
- Kim jesteś? – zapytała stanowczym głosem.
Novak odsunął zasłonę i ruszył w stronę młodej kobiety, która szybko wycofała się o kilka kroków. Jimmy zdawał sobie sprawę, że z przepaską na lewym oku, nagi do pasa i na bosaka, nie może budzić zaufania. Znieruchomiał.
- Nazywam się Jimmy Novak. Nie mam pojęcia, gdzie się znalazłem. Możesz mi pomóc?
- Którędy wszedłeś?
- Nie wiem, nie potrafię wyjaśnić, jak tu dotarłem.
Novak wiedział, że nie uspokaja jej tymi słowami, więc spojrzał jej szczerze w oczy próbując dać do zrozumienia, że nie chce wyrządzić najmniejszej krzywdy. Po kilku sekundach zauważył, że jej ciało się odpręża. Kobieta zrezygnowała z defensywnej postawy i odstawiła kandelabr na stół.
- Jestem Shandra – powiedziała ujmującym głosem. – Znajdujesz się w Tumono House.
Pomieszczenie oświetlała tylko jedna świeca. Shandra potarła zapałkę i zapaliła wszystkie świece w odstawionym kandelabrze, dzięki czemu Novak mógł się przyjrzeć otoczeniu. Był to salon podzielony na kilka części, a w każdej stała kozetka, kanapa albo dwa fotele. Ściany były ozdobione draperiami o żywych barwach, a z sufitu zwisały kadzielniczki. Na stolikach stały kandelabry, lampiony, wszystkie jednak wygaszone. Dywany o egzotycznych motywach pokrywały podłogę.
- Co to jest Tumono House?
- Dom prostytutek.
Co ja robię w burdelu? – zastanawiał się Novak uznając zarazem, że ma jednak szczęście, bo mógł wylądować w miejscu znacznie mniej przyjaznym.
- Chodź za mną – powiedziała Shandra chwytając znów kandelabr.
Novak ruszył za młodą kobietą. Uznał, że długa ciemnoniebieska suknia o surowym kroju, która skrywała jej ciało, wcale nie kojarzy się z wyzywającymi ubraniami, jakie zwykle nosiły prostytutki. Być może jednak Shandra nie była jedną z nich?
Minęli salon i weszli w inny wąski korytarz. Ściany pokrywały delikatne, przezroczyste materiały haftowane złotą nicią, a po obu stronach korytarza było wiele drzwi. Następnie weszli na górę schodami, minęli znowu mnóstwo innych korytarzy, które zdawały się tworzyć bardzo skomplikowany labirynt. Zeszli po innych schodach, skręcili w lewo, potem w prawo... Novak zastanawiał się, co to za labirynt. Jedno było pewne: aby móc przemieszczać się z taką pewnością siebie jak Shandra, należało przebywać tu – albo żyć – od dłuższego czasu.
Nikogo po drodze nie spotkali. Drzwi, najpewniej prowa-dzące do pokojów, były pozamykane i w całym domu panowała cisza. Gdzie więc były dziewczęta i klienci?
Shandra popchnęła wreszcie któreś drzwi, weszła do po-mieszczenia, a za nią Novak. Dziewczyna zamknęła drzwi.
Nie znajdowali się w pokoju, ale raczej w małym salonie z kuchnią, gdzie stała komoda, okrągły stół, dwa krzesła. Był też zlew i niewielki blat, na którym stała kuchenka. Na ścianie, na wprost blatu wisiały długie suknie podobne do tej, którą miała na sobie Shandra, ale w różnych kolorach, od najbardziej pastelowych do najżywszych. Niektóre były haftowane.
- Możesz usiąść – powiedziała odstawiając kandelabr na komodę.
- Mam mokre spodnie.
Novak dostrzegł błysk wahania w wielkich, zielonych oczach Shandry.
- Zdejmij je, szybciej wyschną.
Jimmy zdjął jeansy. Pod spodem nie miał niczego, Shandra powiesiła spodnie na oparciu krzesła, po czym zdjęła szarą suknię zawieszoną na ścianie i podała ją gościowi. Był wystarczająco szczupły, by ją założyć bez najmniejszego problemu. Usiadł.
- Chcesz się czegoś napić? Wódka? Gin?...
- Herbatę, jeśli masz.
- Koftee?
- Co to jest?
- To mieszanka kawy, herbaty i przypraw. Jest wspaniała albo ohydna, zależy od upodobań.
- Spróbuję.
Shandra zajęła się przyrządzaniem koftee. Jimmy skorzystał z okazji i rzucił okiem za gęstą, czarną zasłonę, obok której siedział. Zaskoczyło go nagle jaskrawe światło dnia, które wpadło przez wąskie okno bez szyb. Zamrugał oczami, by spróbować się przyzwyczaić, ale światło było zbyt intensywne. Zaciągnął zasłonę.
- Jak to możliwe, żebyś tylko ty usłyszała, że wyważyłem drzwi?
- Nie usłyszałabym cię, gdybym była w pokoju, ale zasnęłam w salonie. Czasami to mi się zdarza.
- Zgoda, a gdzie są inni? Dziewczęta, klienci? Dlaczego mam wrażenie, że w tym domu nie ma nikogo?
- Ponieważ jest dzień, a w dzień wszyscy śpią – odparła Shandra, która wydawała się zdziwiona, że Jimmy nie wie o czymś tak oczywistym.
Novak był jeszcze bardziej zdziwiony niż ona. Gdzie się do diabła znalazł?
- Gdzie się znajduje Tumono House?
Shandra odwróciła się do niego.
- W mieście Penlocke.
- Mieście Penlocke – wyszeptał zamyślony.
- A ty, Jimmy, skąd pochodzisz?
- Ze Stockbridge.
Czajnik zaczął gwizdać. Shandra zdjęła do z kuchenki.
- Nigdy nie słyszałam o mieście Stockbridge.
- To miasteczko w Anglii.
- Nigdy też nie słyszałam o Anglii.
Zalała wrzącą wodą jakiś proszek, który wsypała do delikatnych filiżanek. Podała filiżankę swojemu gościowi, a potem usiadła na brzeżku krzesła, na którym suszyły się spodnie.
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje drugie pytanie – zauważyła. – Jak wszedłeś do Tumono House?
- Obudziłem się w tej wodzie na dole.
- W piwnicy jest woda?
- Nie wiedziałaś o tym?
- Nie.
Shandra zmarszczyła brwi.
- Właściwie – uściśliła – kiedyś słyszałam, że Tumono House został wybudowany na wodzie, ale myślałam, podobnie jak inni, że to legenda.
Jimmy przełknął łyk koftee. Mieszanka miała gorzkawy smak, ale jemu smakowała.
- A gdzie jest Anglia? – spytała Shandra.
- A gdzie jest Penlocke? – odparł Novak z lekkim uśmie-chem.
- Pośrodku pustyni.
- Anglia jest wielką wyspą.
- Co to jest wyspa?
- To kawałek lądu otoczony wodą.
Shandra cały czas się zastanawiała.
- Jak dotarłeś z Anglii aż tutaj?
- Powiedziałem ci, że nie wiem, część odpowiedzi znajduje się prawdopodobnie w piwnicy.
Przez chwilę pili w milczeniu. Jimmy spoglądał ukradkiem na Shandrę. Była ładną dziewczyną, od której biła raczej łagodność i uprzejmość niż seksualność. Co robiła w burdelu? Intrygowało go to, ale na razie ważniejsze było znalezienie odpowiedzi na pytanie, co on tu robi i co robi w Penlocke.
- Chciałbym się przejść po mieście – oznajmił.
- Jeśli sobie życzysz, ale w dzień temperatura jest bardzo wysoka i trudna do zniesienia. Poza tym wszędzie jest pustynia. To nudne.
Wobec pytającego spojrzenia Jimmy’ego Shandra sprecyzowała:
- Nie tylko Tumono House śpi w dzień. Całe miasto śpi.
Novak pomyślał, że to jest właśnie idealny moment, by zwiedzić Penlocke. Pozna trochę miasto, zanim spotka się z jego mieszkańcami.
Dopił herbatę i wstał.
- Doskonała koftee.
Shandra uśmiechnęła się i również wstała.
- Jeśli któryś z obywateli zobaczy cię w tumono, możesz ściągnąć na siebie nieprzyjemności.
Jimmy odnotował słowo „obywatel”. Pociągnął za materiał sukni.
- To jest tumono?
- Tak. I noszą je tylko dziewczęta z Tumono House.
Ponieważ Shandra nosiła tumono, Novak wyciągnął wniosek, że jednak była jedną z „dziewcząt”. Być może prostytutki w Penlocke miały więcej uroku niż zmysłowości.
- W takim razie założę spodnie.
- Jeszcze nie wyschły.
- Nic nie szkodzi – powiedział Jimmy zdejmując tumono i odkładając je na krzesło.
Gdy zakładał swoje jeansy, Shandra zajrzała do jednej z szuflad komody.
- Masz, załóż też to – powiedziała podając mu ciemnozieloną koszulę bez rękawów. – Choć trochę ochroni cię przed słońcem.
Novak założył koszulę.
Kilka minut później, minąwszy kolejne kręte korytarze za swoją gospodynią, Jimmy wyszedł przez główne drzwi Tumono House.
Shandra położyła mu dłoń na przedramieniu.
- Wróć, kiedy tylko zechcesz. Uprzedzę pana Sing Songa, żeby cię wpuścił.
- Dziękuję Shandro.
Novak ruszył nie pytając, kim jest pan Sing Song.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz