niedziela, 7 lutego 2010

Niewinne dzieciaczki

To temat wykorzystywany wiele razy w literaturze grozy. Fragment nowelki "Pasażer" Patricka Senecala, którego Quebekerzy dumnie porównują ze Stevenem Kingiem.

Piątek po południu. Autostrada numer dwadzieścia, kierunek Montreal. Żeby trasa była jeszcze weselsza zimny deszcz zmywa ponurą okolicę.
Na wysokości Saint-Eugène widzę mojego autostopowicza. Stoi nieruchomo z kciukiem uniesionym na wysokości biodra. Jedyna różnica to, że założył kaptur na głowę. Spoglądam na zegarek. Trzynasta dwadzieścia. Jak w zeszłym tygodniu. Jest faktycznie punktualny. Ja zresztą też. Czy nie próbowałem podświadomie spotkać go znowu? Zadowolony na samą myśl, że z nim porozmawiam przez najbliższe dziesięć minut, staję na poboczu. Kiedy siada obok mnie, cały przemoczony, rzuca mi spojrzenie zdziwione i rozbawione zarazem.
- Coś takiego, zdaje się, że już cię gdzieś widziałem – mówi zdejmując kaptur.
Wyciągam rękę.
- Zabawne, mam to samo wrażenie.
Ściska mi dłoń z uśmiechem, w dobrym humorze, jakby się naprawdę cieszył, że trafił właśnie na mnie, a ja przyznaję, że głupio i przyjemnie mi to pochlebia.
Wyjeżdżam na drogę. Mój pasażer z uśmiechem poprawia kaptur. Przez chwilę żali się na zimny, jesienny deszcz, ale widzę, że tak naprawdę wcale mu to nie przeszkadza. Mam wrażenie, że jego morale jest odporne na wszelkie próby.
- Dzięki za podwózkę po raz drugi, Etienne.
Pamięta moje imię. Korzystam z okazji i pytam, jak on się nazywa.
- To prawda, nie powiedziałem ci ostatnio...
Krótka chwila milczenia, po czym słyszę, jak wyraźnie wymawia:
- Alex. Alex Salvail.
Mam wrażenie, że przygląda mi się, więc odwracam głowę. Rzeczywiście, Alex obserwuje mnie uważnie. Jego twarz jest spokojna, ale spojrzenie przyszywające.
- Mówi ci to coś? – pyta.
- Nie, a powinno?
- Myślę, że tak...
Zastanawiam się wpatrzony w drogę. Alex Salvail... Czy to nazwisko wywołuje jakieś wspomnienia w mojej pamięci? Czy po prostu chciałbym przekonać sam siebie, że nie jest mi całkiem obce?
- Nie, nic mi to nie mówi...
- To ten autostopowicz, którego zabrałeś w zeszły wtorek.
Śmieje się głośno jak to on. Zaskakujący, ale szczery. Rozbawiony znów spoglądam na drogę. Rozmawiamy przez jakieś dwie minuty o całkiem banalnych sprawach, po czym on zadaje pytanie o pracę.
- Ten twój kurs literatury horroru...
- Literatury fantastycznej.
- Taa, fantastycznej, Studenci to lubią?
Wyjaśniam, że młodzi siedemnastoletni uczniowie nie słyną z tego, żeby entuzjazmowali się czymkolwiek, ale wygląda na to, że im się podoba. Zwłaszcza grupie literatury, którą prowadzę w środy rano.
- Ciebie, Alex interesuje literatura fantastyczna?
- Mnie?
Pociąga nosem i wyciera go w chusteczkę.
- Niewiele czytam, nie jestem typem intelektualisty. Ale wyobrażam sobie, że to może być ciekawe.
- Jest, nawet bardzo.
- Ostatnim razem mówiłeś, że szczególnie interesują cię... dzieci. Prawda?
Potakuję i tłumaczę raz jeszcze jak bardzo bogata wydaje mi się ta tematyka. Pyta dlaczego. Czuję, że jest bardzo uważny i zainteresowany. Naprawdę nigdy tak łatwo nie rozmawiało mi się z kimś, kogo znam tak słabo.
- Kontrast między niewinnością a okropieństwem – odpowiadam. Staram się wskazać moim uczniom, jak fascynująca jest ta sprzeczność.
- Niewinność?
- Tak, dziecko jest wcieleniem niewinności.
- Doprawdy?
Powiedział to tonem pełnym powątpiewania. Rzucam mu spojrzenie. Przygląda mi się z tym swoim ironicznym wyrazem twarzy i nagle, jakby kolejne echo odezwało się gdzieś w mojej głowie nie wywołane jego imieniem, ale wspomnieniem twarzy. Tego kpiącego wyrazu twarzy.
- Naprawdę uważasz, że dzieci ucieleśniają niewinność?
Odpowiadam, że tak. Czyż dziecko nie jest idealnie czystą formą? Nieskorumpowaną jak dorośli, czyż nie?
- Nie, nie zgadzam się.
Mówi to cicho, ale z taką pewnością siebie, że nie wiem, co odpowiedzieć.
- Dzieci są okrutne, Etienne. Bardzo okrutne.
Argument nie wydaje mi się przekonujący. Oczywiście. Młodzi są egoistyczni, zaczepni, lubią rywalizację, ale w gruncie rzeczy przecież dość niegroźni, czyż nie?
- Nie mówię o tym. Mówię o prawdziwym okrucieństwie.
Czekam na ciąg dalszy. W głosie Alexa nie słychać żadnej kpiny. Jest całkiem poważny.
- Dzieci są okrutne z natury. Co więcej, niektóre są gotowe posunąć się bardzo daleko, żeby zaspokoić ciekawość. Jak ci się zdaje, co najbardziej fascynuje dziecko?
Patrzę na drogę, zupełnie jakby odpowiedź miała się pojawić na środku asfaltu. Dziwna sytuacja. To wprawdzie ja jestem profesorem, ale mam wrażenie, że Alex wygłasza wykład. Czuję się tym nieco sfrustrowany i szukam jakiejś inteligentnej odpowiedzi.
- Śmierć?
Prycha z lekceważeniem i wcale mi się to nie podoba. Chcę jednak ciągnąć tę rozmowę, nawet gdyby miała nadszarpnąć nieco moją profesorską dumę.
- Nie śmierć – odpowiada. – Śmierć to obsesja dorosłych.
I po chwili ciągnie:
- Największą ciekawość dziecka wzbudza zło. Słyszą o tym cały czas.
Głos mu się zmienia. Staje się nosowy, karykaturalny. Rozumiem, że naśladuje prototyp rodzica sprawującego kontrolę: „ Nie dotykaj tego, to źle! Nie idź tam, zrobisz sobie krzywdę! Nie mów tego, to źle! Nie rób krzywdy przyjaciołom! On, psze pana, jest zły. Zawsze robi komuś krzywdę!”
Śmieję się, rozbawiony tym przedrzeźnianiem. Tymczasem Alex mówi normalnym głosem:
- Powiedzieć dziecku, że coś jest złe, to najlepszy sposób pobudzenia jego ciekawości.
- Każdy o tym wie – zauważam.
- Zgadza się. I wszyscy to robią. A jak dzieciak postanawia sprawdzić, zrobić coś zakazanego, właśnie po to, żeby zobaczyć, co w tym złego...
Pociąga nosem i wyjmuje chustkę.
- ... może stać się okrutny.
Wyciera nos. Wcale nie głupia ta myśl. Alex może nie jest intelektualistą, ale myśli, nawet jeśli ta teoria jest pewnym uogólnieniem. Jest bardziej może intuicyjna niż naukowa.
- Ale większość dzieci nie posuwa się zbyt daleko w okrucieństwie – czuję się w obowiązku sprostować. Ich drobne eksperymenty zatrzymują się w stadium rozczłonkowania muchy, co tak naprawdę nie jest alarmujące.
- Tak, to prawda w przypadku większości dzieci. Ale to nie one decydują, by zaprzestać doświadczeń. To świat wokół nich. Dorośli, społeczeństwo. Ujmują je w karby, tłumacząc, że nie wolno bawić się w okrutne gierki, trzeba być odpowiedzialnym, a potem dzieciaki zaprzestają poszukiwania zła i zwolna zmieniają się w grzecznych dorosłych, konformistów.
No, tu trochę przesadził! Już nawet otwieram usta, żeby mu to powiedzieć, ale on się rozpędził:
- Dlatego właśnie ludziom wydaje się, że dzieci są czyste. Bo nie mieli czasu zdać sobie sprawy z ich okrutnych zabaw. A te koszmarne historyjki, które tak lubisz opowiadają o dzieciach, które posunęły się dalej niż inne.
Pytam go, czy mówi poważnie. Czy naprawdę wierzy w to, co powiedział? Zapewnia mnie, że tak.
- I powiem ci coś jeszcze...
Słyszę, jak trzeszczy skóra na fotelu, zupełnie jakby mój rozmówca zmieniał pozycję, a kiedy znów się odzywa, jego głos dochodzi z całkiem bliska.
- Myślę, że psychopaci, maniacy, seryjni zabójcy to są dorośli, którzy odnaleźli dziecięcą ciekawość. Teraz, gdy nie ma rodziców, którzy mogliby ich powstrzymać, podejmują zabawę tam, gdzie ją kiedyś przerwali... i posuwają się znacznie dalej.
Chciałbym się roześmiać tak bardzo ekstrawagancka wydaje mi się ta myśl. Ale żaden dźwięk nie wydostaje się z mojego gardła. Alex dodaje:
- W horrorach, dzieci fascynują ludzi, ponieważ przypominają nam, czym byliśmy... Albo raczej, czym mogliśmy się stać...
Wcale mi nie do śmiechu. Odwracam głowę w stronę Alexa, nieco zbity z tropu, kiedy jednak widzę szeroki uśmiech na jego twarzy i dłonie spokojnie złożone na kolanach, wesołe spojrzenie, wszelka niepewność opuszcza mnie natychmiast.
- Jak mi poszło? – pyta z dumą.
- Myślę, że to ty powinieneś poprowadzić moje zajęcia. Studenci rozchorowaliby się ze strachu.

11 komentarzy:

  1. Człowiek jest z natury zły, a z wiekiem zdarza mu się stawać dobrym, bo uczy się poskramiać drzemiącego wewnątrz demona. Gdyby nie istniały prawa, religia, obyczaje - bylibyśmy naprawdę strrrrraszliwi, już od kolebki. :)Wystarczy popatrzeć jak 2-3 letnie maluchy potrafią patykiem rozczłonkować dżdżownicę - widok straszny ale i fascynujący. To Romantyzm uczynił z dziecka istotę niewinną, prawda?
    A autor dla mnie zupełnie nieznany!

    OdpowiedzUsuń
  2. Napiszę o nim osobno, bo warto. W ogóle warto o francuskojęzycznej literaturze Kanady, bo w Polsce jest kompletnie nieznana. A ja lubię wyzwania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym fragmentem już mnie zainteresowałaś, poszperałam nieco i okazało się, że Senecal specjalizuje się w literaturze grozy./mniam, mniam/ Recenzje jak widzę też ma niczego sobie:)) Napisz koniecznie!!!Ostatnio mnie kieszeń swędzi i będę przygotowywać zamówienie do księgarni.
    Zastanowiłam się przy okazji co ja wiem o literaturze Kanady...hmmm...właściwie to co pamiętam ze studiów - Szarą Sowę /nuuudy/i Anię /nuuuudy/ o ostatnio "Chata" i Michael O'Brien /to akurat małżonek zakupił bo jego te klimaty jakoś pociągają - stoją i czekają na mnie/. I to by było na tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Są na youtubie (masz stąd wejście do nietoperza na youtubie) fragmenty 3 filmów zrealizowanych na podstawie trzech powieści Senecala. W języku oryginalnym (niestety lub stety) czyli francuskim; kanadyjski akcent to wyzwanie nawet dla Francuza ;)
    3 książki są już na rynku jak można się było przekonać choćby na stronie wydawnictwa ;) a czwarta się szykuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę w człowieku prostoty i przegięć.Nikt nie jest dobry ze szczętem i zły po całości...Lektura na razie ciekawa..

    OdpowiedzUsuń
  6. hmmm... czyta sie lekko i szybko, S.K. pisze bardziej skomplikowanie. Ależ się zaciekawiłam...

    OdpowiedzUsuń
  7. A właśnie się doczytałam w S.K. "Po zachodzie słońca" opowiadanie 'niemowa' też z motywem autostopowicza... na dodatek głucho-niemego!

    OdpowiedzUsuń
  8. No....dałaś mi robotę na resztę weekendu, u mnie francuski "naumiany" metodą chałupniczo-nabywaną:))) OK - biore tego Senecala - od czego zacząć?

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówimy o filmach na youtubie? :)
    Masz tam fragmenty 3: "Sur le seuil" to pierwszy w kolejności kręcenia (Na progu) książka wydana; 5150 rue des Ormes to Ulica Wiązów 5150, też książka wydana i najnowsze dziecię to premierowa książka w Kanadzie u nas jeszcze nie wydana "Les sept jours du talion" - zwiastun. premiera filmu w Kanadzie w lutym. Jakoś tak na dniach :)
    Z tych trzech książek, które ukazały moja ulubiona to Ulica Wiązów - wyjątkowa gra psychologiczna, ale o tym niebawem ;) Poza tym każdy z książek ma zupełnie inny charakter.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wybrałam "Na progu" - widocznie mocne skojarzenie z "Coś na progu" :)))))))

    OdpowiedzUsuń