MONTREAL, 26 MAJA 1995 r.
Novak otworzył oczy. Gdy się ostatecznie przekonał, że jest u siebie w pracowni i leży na fiołkowym, puchowym, rzuconym bezpośrednio na podłogę materacu, który służył mu za łóżko, zdołał się wreszcie poruszyć. Najpierw się zastanawiał, dlaczego jego ręce i dół brzucha są pokryte mnóstwem brunatnych plam, a gdy zobaczył tors przecięty pięcioma długimi, prawie równoległymi śladami, zmarszczył brwi.
Usiadł na skraju materaca, zapalił nocną lampkę i wziął do ręki paczkę du maurier, która leżała na starym głośniku przerobionym na stolik. Z papierosem zwisającym w kąciku warg Novak dotykał piersi, mając nadzieję, że w ten sposób przypomni sobie wydarzenia, które się przyczyniły do powstania skaleczeń. Lecz nic takiego nie nastąpiło.
Gdy wypalił papierosa, wyprostował długie ciało i przeciągnął się leniwie. Kilka minut później wyszedł spod prysznica, założył czarne dżinsy i skórzane buty.
Jimmy poczuł pragnienie, poszedł więc sprawdzić, czy nie znajdzie czegoś w lodówce. Znalazł litr soku pomarańczowego i zaczął pić prosto z kartonu. Opróżnił go kilkoma łykami, lecz ze zdziwieniem stwierdził, że wcale nie zaspokoiło to jego pragnienia. Wyjął ze zlewu najmniej brudną szklankę, opłukał ją i napełnił wodą. Napełniał ją tak jeszcze trzy razy. Gdy wreszcie odstawił szklankę prawie zasapany po tej ilości wypitych płynów, poczuł się bardzo dziwnie.
Doszedł do wniosku, że trochę świeżego powietrza dobrze mu zrobi. Zgarnął opróżnioną do połowy butelkę Jacka Danielsa, która leżała na ziemi obok jednej ze sztalug, podszedł do tylnych drzwi i otworzył je na oścież. Blask słońca uderzył niczym piorun. Jimmy wydał z siebie długi jęk, a butelka whisky wyślizgnęła mu się z rąk i rozbiła. Jego ciało wpadło w drgawki. Novak osunął się na kolana przed drzwiami. Czuł przeszywające, koszmarnie bolesne skurcze. Wreszcie legł na ziemi, wyjąc z bólu. Kawałki potłuczonego szkła wbiły się w jego ręce.
Mniej więcej dwie minuty później atak się skończył i ból ustał równie gwałtownie, jak się pojawił. Chociaż serce waliło, a ciało było poranione i zlane potem, Novak powoli odzyskiwał panowanie nad sobą. Po prawej stronie na podłodze widział prostokąt światła dochodzącego z zewnątrz.
Podczołgał się mozolnie aż do skraju drzwi. Gdy wsunął ramię w snop światła, odczuł skurcz, ale zdołał trzasnąć drzwiami, zanim ból stał się nie do zniesienia. Leżąc znów w półmroku pracowni, poczuł się trochę lepiej, nadal jednak bardzo niepewnie. Co się z nim działo?
Wreszcie Jimmy pozbierał się na tyle, żeby wstać. Wyrwał z ciała największe kawałki szkła, nie odczuwając przy tym żadnego bólu, i patrzył, jak krew spływa mu po rękach. Ogarnęła go dziwna chęć, żeby ją zlizać. Próbując odpędzić dziwaczne pragnienie, poszedł do łazienki, obmył twarz i ręce zimną wodą. Stojąc nad zlewem, przyglądał się sobie w lustrze.
Był zaskoczony. Wbrew temu, czego się spodziewał, jego spojrzenie było żywe i błyszczące. Wyglądał na kogoś w doskonałej formie.
Wrócił do materaca i zaczął szperać w stercie papierów, która w ciągu tygodni zdążyła narosnąć obok głośnika. Na koniec znalazł to, czego szukał. Kalendarz. Pod datą 23 maja był zapis: przyjęcie Deka.
Niejasne wspomnienie wieczoru zaczęło kiełkować w umyśle malarza. Poszedł sprawdzić godzinę na zegarze wieży stereo. Była 13.03. Przekonany, że coś nienormalnego dzieje się z cza-sem, zadzwonił pod pierwszy numer, jaki mu przyszedł do głowy.
- Dzień dobry. Tu Pawilon Sztuk. Słucham?
- Proszę mi powiedzieć, który dziś jest?
- Eeee... dwudziesty szósty maja, proszę pana.
Jimmy odłożył słuchawkę. Zdawało mu się, że pamięta imprezę u Deka, ale nie miał pojęcia, co się wydarzyło między tamtym wieczorem a chwilą obecną, czyli przez ostatnie sześćdziesiąt godzin. Czy to możliwe, żeby cały ten czas spał głęboko?
Zapalił jeszcze jednego papierosa i wrócił do kuchni. Znów chciało mu się pić.
Bardzo dobra książka. Wiem, czytałem ;)
OdpowiedzUsuń"Zapalił jeszcze jednego papierosa i wrócił do kuchni. Znów chciało mu się pić".
OdpowiedzUsuńZakończenie jest o mnie jagby...
Marzyniu przeistaczasz się? :)
OdpowiedzUsuńTak się kończą imprezy na których się przesadzi;)Też miałem kiedyś dziury w pamięci i światło mnie drażniło.Ogólnie lubię dobre książki o dzieciach nocy.
OdpowiedzUsuń